Podpisane jest, że na obrazku widzimy wirus HIV - ale ja w to nie wierzę, niemożliwe by wirus był większy od czerwonych krwinek
Podpisane jest, że na obrazku widzimy wirus HIV - ale ja w to nie wierzę, niemożliwe by wirus był większy od czerwonych krwinek
lechg lechg
702
BLOG

Gender to wirus

lechg lechg Kultura Obserwuj notkę 8

Czy gender jest wirusem kulturowym? Załóżmy że jest. Aby gender stało się wirusem musiałoby wyewoluować w sposób naturalny zgodnie z teorią Darwina, lub ktoś inteligentny musiałby celowo zaprojektować jego zdolności do infekcji i destrukcji.

http://godnoscojca.salon24.pl/671971,gender-nie-zagraza-cywilizacji-lacinskiej

Tym stwierdzeniem zmuszeni jesteśmy włączyć się w „odwieczny” spór pomiędzy kreacjonizmem a ewolucjonizmem. Czyż to nie zabawne? A może mamy dziś do czynienia z syntezą tych dwu przeciwieństw?

Na wstępie należy stwierdzić rzecz oczywistą, Gender jest semantycznym bełkotem. Znakomicie to uprości nam dalsze dociekania. Bełkot nie przestrzega zasad, nie gra fair, nie dochowuje wierności własnym założeniom. Z tym że nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć czy sprzeniewierzenie to wynika z jakiejś sensownej taktyki zmierzającej do konkretnego celu, czy też jest to tylko dowód braku struktury i fundamentów. A może istnieje jakiś sposób na dokonanie takiego rozstrzygnięcia?

Siła bełkotu bierze się stąd, że nie da się go pokonać ani przekonać w żadnej polemice. Nie ma sensu więc wysyłanie misjonarzy ani harcowników do walki z nim na argumenty i logikę. Zwłaszcza wysyłanie „misjonarzy”, którym się wydaje, że są ekspertami od gender, ponieważ przyswoili sobie jego specyficzną mentalność, słownictwo i ideologię. Oni najczęściej stają się jego nosicielami i co gorsza, rozsadnikami – często zupełnie tego nieświadomymi. Szkoda na ich mądrości naszego czasu. Każdy atak intelektualny na gender jest przez tę „substancję miękką i podatną” wchłaniany, a misjonarska energia wkładana w przedsięwzięcie jest przechwytywana i z automatu wykorzystywana do kolejnych infekcji. Polemika z gender przypomina walkę w błocie. Po paru minutach zewnętrznemu obserwatorowi trudno poznać kto jest kto. Prawda zostaje zrelatywizowana. Tak się gender rozprzestrzenia.

Infekcja wirusowa jest możliwa tylko wówczas gdy zaatakowany organizm posiada interface umożliwiający dokowanie i instalację agresywnego kodu. Sama instalacja jednak nie wystarcza, trzeba wirusa uruchomić w systemie. Nawet wówczas zdrowy organizm potrafi sobie z taką infekcją poradzić. Dlatego każda infekcja wymaga zaistnienia specyficznych warunków osłabiających lub usypiających mechanizmy obronne zaatakowanego organizmu. Najczęstszą przyczyną umożliwiającą wirusom atak jest stres (przeciążenie) związany z zakłóceniem równowagi środowiska lub wewnętrznej harmonii organizmu (systemu). Dotyczy to tak samo infekcji biologicznych, informatycznych jak i kulturowych. Każda infekcja wirusowa w zdrowym organizmie (systemie uporządkowanym) wywołuje uruchomienie mechanizmów obronnych, które mają zdolność uczenia.

Po okresie choroby przychodzi śmierć, albo wyzdrowienie plus premia w postaci doświadczenia, które daje długotrwałą odporność a nawet inspirację do rozwoju.

Gender rozmnaża się w atmosferze prowokacji i polemiki. Są to polemiki jałowe, mające na celu jedynie dezorientację ofiary. Z tym, że największymi ofiarami są zwykle postronni obserwatorzy. Zanim gender będzie w stanie kogokolwiek wciągnąć musi zaszczepić mu swój aparat pojęciowy. Swoje definicje słów i zjawisk. System swoich pseudowartości. Nie przypadkowo są one formułowane mętnie i tautologicznie, gdyż nie chodzi tu o dociekanie prawdy i logiczną spójność. Chodzi tylko o tej prawdy zrelatywizowanie i utopienie całej dostępnej przestrzeni w błocie bełkotu.

Gender trzeba poznawać, trzeba analizować naukowo, ale w izolowanych laboratoriach a nie na żywej tkance społeczeństwa, tak jak się testuje komputerowe robaki i trojany, jak się bada szkodliwy kod genetyczny, jak się pozwala wyszaleć młodzieżowym subkulturom na otoczonych kordonem policji stadionach. Trzeba oczywiście o wynikach tych eksperymentów poznawczych informować społeczeństwo. O wynikach! - ale krótko i zwięźle, w sposób jasny i zrozumiały: „tak – tak, nie – nie, a wszystko co ponadto jest kłamstwem”, kładąc akcent na zachowanie prostych standardów higienicznych wypraktykowanych w tych badaniach.

Przede wszystkim jednak trzeba sobie uświadomić prawdę o tym dlaczego subkultura gender jest dziś taka atrakcyjna dla młodych ludzi. Otóż przyswojenie bełkotu gender, poza snobizmem starannie podsycanym przez medialną propagandę, stało się już warunkiem koniecznym dostępu do puli stosunkowo atrakcyjnych i sprawiających wrażenie stabilnych pod względem finansowym „zawodów”. Zwłaszcza na tle sytuacji pozostałych segmentów rynku pracy. Kto ustala takie wymogi? Oczywiście Imperium sprawujące władzę, czyli de facto, biurokracja reglamentująca dostęp do rynków pracy, towarów i usług.

Jest to dla ludzi wkraczających w dorosłość, bardzo istotna przesłanka przy podejmowaniu fundamentalnych decyzji życiowych. Przecież w naszej gospodarce to już chyba ostatnia ścieżka awansu społecznego dostępna dla młodych ambitnych ludzi spoza tak zwanego układu.

Młodzi widzą, że miejsca prawdziwiej i uczciwej pracy już nie powstają, raczej są likwidowane. Lawinowo powstają za to pasożytnicze etaty, zwłaszcza w takich sektorach jak scentralizowane szkolnictwo, wymiar sprawiedliwości, instytucjonalna opieka społeczna, instytucjonalna dobroczynność, fundacje i organizacje pseudospołeczne, oraz oczywiście kontrola ich wszystkich... I kontrola tych wszystkich kontroli.

Wszyscy widzą, że w strukturach państwa jest kreowane zapotrzebowanie na rzeczników „praw” wszelakich (dziecka, matki, kobiet, gejów, obywatelskich, itd), kuratorów oświatowych, socjalnych i sądowych; konsultantów, inspektorów, doradców, wędrownych edukatorów, seksedukatorów i resocjalizatorów o specyficznych kwalifikacjach i światopoglądzie. Widzą jak rozbudowują się wciąż nowe biurokratyczne struktury, np: tzw ośrodki pomocy rodzinie, pomocy społecznej, rozwiązywania problemów (alkoholowych, narkotykowych, inne...) poradnie pedagogiczno-psychologiczne, psychologiczno-socjologiczne, socjologiczno-jakieśtam, rodzinne ośrodki diagnostyczno-konsultacyjne, sponsorowane za pośrednictwem UE fundacje zajmujące się wykorzenianiem „stereotypów kulturowych” - czyli tradycji, i wiele innych biurokratycznych nowotworów o „uczonych” i dobrze się kojarzących nazwach.

Zapotrzebowanie to nie ma żadnego uzasadnienia w realnych potrzebach społecznych poza doraźnym interesem rodzimej biurokracji i obcego imperium. Masowe kreowanie i kształtowanie tego zapotrzebowania wskazuje, jak starannie, metodycznie i totalnie nasze społeczeństwo (Naród) jest przygotowywane do... czegoś. Pytanie do czego? Nie mam pojęcia. Likwidacji?

 

lechg
O mnie lechg

Jan Paweł II obiecał, że Bóg nigdy nie obarczy nas ciężarami których nie będziemy w stanie unieść. Przyjmuję je i niosę zdziwiony, że jeszcze daję radę. Miesiąc temu, tydzień temu gdybym wiedział ile mi ich jeszcze przybędzie, nie uwierzyłbym że dam radę. Co będę myślał za tydzień? Ja bym raczej rozwinął myśl (obietnicę) JP2 twierdzeniem, że Bóg nigdy nie robi nam dowcipów, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Bóg ma wielkie poczucie humoru. Codziennie tego doświadczam. Niedawno na przykład postawił na mej drodze młodzieńca z biblią pod pachą, który zapytał czy jestem szczęśliwy? Szczęście? Dawno o nim nie myślałem. Tak Z pewnością jestem. Mimo wszystkie ciężary.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura