lechg lechg
675
BLOG

„Opiekunka środowiska zaatakowana przez podopiecznego”

lechg lechg Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Redakcja „Głos Skierniewic”

 

Sprostowanie w sprawie artykułu pod tytułem „Opiekunka środowiska zaatakowana przez podopiecznego”

 

W związku z artykułem pt: „ Opiekunka środowiska zaatakowana przez podopiecznego” który ukazał się w tygodniku „Głos Skierniewic” dnia 3 września 2015.r. proszę o:

  1. sprostowanie nierzetelności dziennikarskich,

  2. sprostowanie informacji nieprawdziwych,

  3. sprostowanie manipulacji naruszających dobra osobiste moje i mojej rodziny.

Zwracam się również o opublikowanie przeprosin mojej rodziny przez autorkę tego tekstu, panią Annę Wójcik Brzezińską.

 

ad. I. Najbardziej rzucająca się w oczy i najistotniejsza nierzetelność dziennikarska w wymienionym tekście, to „nie podlegająca dyskusji” teza przyjęta przez autorkę już w nagłówku, do której potem w całym tekście dopasowywane są na siłę wszystkie informacje. Przy tym przynajmniej część z nich jest zmyślona, cytuję: „Resort pomocy społecznej przyznaje, że rośnie liczba aktów przemocy fizycznej wobec pracowników socjalnych” - jeżeli nawet rzeczywiście RPS coś takiego przyznaje, w co wątpię, to rzetelny dziennikarz na tym nie może poprzestać. Żaden resort nie przyzna przecież, że w rzeczywistości jest to rosnąca liczba aktów przemocy wobec bezbronnej ludności ze strony funkcjonariuszy. Obiektywną prawdą jest co najwyżej fakt, że od jakichś 5 lat nasila się brutalizacja skierniewickiego życia społecznego w obszarach, których dotknie się MOPR i jest ona wprost proporcjonalna do bezkarności urzędników za naruszenia prawa i etyki.

Drugą nierzetelnością dziennikarską jest fakt iż autorka wulgarnie utożsamia w swym artykule moją osobę z enigmatycznym atakiem nieokreślonego „szaleńca” na anonimową pracowniczkę MOPR, o którym mówi nam jedynie tyle, że miał miejsce w centrum miasta i rzekomo zaistniała tam próba gwałtu. Nie wiadomo natomiast kiedy ten incydent się wydarzył (przed miesiącem? wczoraj? przed rokiem? o której godzinie?) Nie wiadomo ile uczestnicy zdarzenia (funkcjonariuszka i niedoszły gwałciciel) mieli lat, jakiego byli wzrostu i budowy ciała, czy byli pod wpływem alkoholu, czy byli przy tym jacyś świadkowie, czy obie strony są zgodne co do przebiegu zdarzeń, dlaczego próba gwałtu się nie powiodła, czy niedoszły gwałciciel przebywa obecnie na wolności?

Trzecią nierzetelnością dziennikarską jest groteskowy motyw „gazu pieprzowego” wielokrotnie przywoływany w tekście jako panaceum na poczucie zagrożenia szerzące się rzekomo wśród pracowników MOPR. Przez ostatnie 2 lata od interwencji pana J. Rosłona w moim domu, zdarzyło mi się poznać również innych pracowników MOPR. Ku mojemu zaskoczeniu okazali się oni bardzo mili, kompetentni, obiektywni i kulturalni w odróżnieniu od pana Rosłona i pani Wawrzyniak. Żaden z tych pracowników pomimo znacznie większego od pana Rosłona stażu pracy, nigdy nie czuł się zagrożony przez swoich podopiecznych. Pracownicy ci opowiadali o swojej pracy z pasją i satysfakcją jako o misji i obowiązku wobec bliźniego. O swoich podopiecznych nie mówili z pogardą i nie nazywali ich „patologią”.

 

Ad II. Jeżeli chodzi o wskazanie informacji nieprawdziwych to mogę się odnieść wyłącznie do komunikatów dotyczących mojej osoby, niestety tekst jest celowo napisany w taki sposób, że nie tylko przeciętnemu czytelnikowi, ale nawet mi trudno jest ocenić bez wątpliwości, które pomówienia nie odnoszą się do mnie. Autorka tak pomieszała i zespoliła różne wątki, oraz poszczególne historie by czytelnik podświadomie związał je z moją osobą – jako postacią umiejscowioną w tekście centralnie, wymienioną z imienia i inicjału nazwiska.

  1. Nieprawdą jest, że uczestniczyłem w kłótni z jakimkolwiek pracownikiem MOPR, zwłaszcza z użyciem obraźliwych i niezgodnych z prawdą określeń.

  2. Nieprawdą jest, że używałem wobec funkcjonariuszy MOPR przemocy fizycznej. Nie byłem też obiektem takiej przemocy z ich strony.

  3. Nigdy nikogo nie zgwałciłem, ani nie usiłowałem zgwałcić i żądam za te insynuacje osobnych przeprosin od redaktora naczelnego pisma dla całej mojej rodziny!

  4. Nie jestem klientem MOPR

  5. Nieprawdą jest, że Jarosław Rosłon i Justyna Gajewska kiedykolwiek pytali mnie o moje dzieci. Funkcjonariusze ci w ogóle o nic mnie nie pytali. Natomiast oskarżyli o znęcanie się nad moimi dziećmi nie mając żadnych do tego podstaw, oraz grozili konfiskatą dzieci w razie nie przyznania się do winy.

  6. Nieprawdą jest, że mam jakikolwiek wyrok za znęcanie się. Autorka sama to kłamstwo zmyśliła bo nawet J. Rosłon w fabrykowaniu nieprawdy aż tak daleko się nie posunął.

  7. Nieprawdą jest, że pytałem funkcjonariuszy MOPR o ich preferencje seksualne. W sądzie zapytałem jedynie świadka Janinę Wawrzyniak, czy z racji pełnienia funkcji dyrektora MOPR posiada wiedzę na temat orientacji seksualnej swoich pracowników upoważnionych do kontaktów z cudzymi dziećmi.

  8. Nie rozmawiałem z panią Anną Wójcik Brzezińska o moich poprzednich miejscach zamieszkania.

  9. Na pytanie Anny Wójcik Brzezińskiej o „handel dziećmi” odpowiedziałem, że rozważam taką hipotezę badawczą jako jedno z możliwych wyjaśnień motywów prowokacji MOPR wobec mojej rodziny. Niestety nie dysponuję narzędziami takimi jakie ma np. prokurator i policja, pozwalającymi udowodnić bądź wykluczyć którąkolwiek z hipotetycznych możliwości.

  10. Nieprawdą jest, że w procesie przed jakimkolwiek sądem występowałem o ochronę przed państwem.

Prawdą jest natomiast, że zaraz po nielegalnej interwencji Jarosława Rosłona, jeszcze przed pierwszą rozprawą w sądzie rodzinnym, w obawie przed dalszymi nielegalnymi działaniami MOPR wraz z żoną wystąpiliśmy o jak najszybsze przyznanie nam nadzoru kuratorskiego i jak najczęstsze wizyty kuratorów po to by poznali naszą rodzinę i w ten sposób mogli pomóc nam oczyścić się z nikczemnych pomówień rozpowszechnianych przez MOPR w środowisku. Decyzja ta okazała się właściwa. Dzięki temu nasze dzieci nadal są z nami, a nasze dobre imię zostało odzyskane przynajmniej do czasu niefortunnego ukazania się w „Głosie Skierniewic” publikacji autorstwa pani Anny Wójcik Brzezińskiej pod tytułem „Opiekunka środowiska zaatakowana przez podopiecznego”.

 

ad.III. Autorka w przedmiotowym artykule celowo miesza ze sobą trzy albo nawet cztery odrębne historie. Jednym z jej celów jest zapewne zmanipulowanie podatnika co do konieczności poniesienia kosztów wyposażenia funkcjonariuszy MOPR w zbrojeniowe gadżety. I to zarówno tych którzy czują się zagrożeni, jak i tych którzy potrafią wytworzyć normalne relacje ze swoimi podopiecznymi. Drugim celem artykułu niewątpliwie jest oczernienie mojej osoby w oczach czytelnika za pomocą wytworzenia jak największej ilości negatywnych skojarzeń, wykreowanie mnie na osobę niezrównoważoną psychicznie, niebezpieczną, godną pogardy i odizolowania od społeczeństwa. W ten sposób autorka wywiera nacisk na biegłych sądowych oraz decyzję sądu.

Prawie we wszystkich opisywanych ostatnimi czasy w skierniewickiej prasie przypadkach dotyczących kwestii przemocy wobec rodzin ze strony organów tzw „Pomocy Społecznej” występuje motyw tzw „nieuzasadnionej agresywności klienta” kończący się zawsze oskarżeniami o znieważeniem funkcjonariusza. Ten stały element scenariusza, powinien wzbudzić czujność u rzetelnego dziennikarza. Wysyp w mediach oskarżeń o znieważenie funkcjonariuszy MOPR, bez względu na to czy są prawdziwe, czy zmyślone, niewątpliwie dowodzi istnienia w Skierniewicach dziwnej osobliwości, przede wszystkim świadczącej źle o kompetencjach skierniewickich MOPR-owców i ich dyrektora.

Na własnym przypadku doświadczyłem, że oskarżenia o znieważenie funkcjonariusza są zmyślone a co ważniejsze łatwe do obalenie bo obarczone charakterystycznym, alogicznym schematyzmem właściwym osobowości ich autorów.

Dwie manipulacje autorki są dla mnie szczególnie bulwersujące.

Jedną z nich jest instrumentalne potraktowanie ofiar tragedii w Makowie. Szczegóły tego zdarzenie były już opisywane w prasie wielokrotnie, są znane wszystkim, ich ponowne przywołanie w inkryminowanym materiale jedynie w celu rozbudzenia nienawiści do klientów MOPR jest dla mnie odrażające. Przydałoby się natomiast więcej bezstronnych szczegółów dotyczących okoliczności i źródła informacji wg którego rzekomo niejaki „Jan M ze Skierniewic wygrażał pracownikowi MOPR”. Drugą jeszcze bardziej bezduszną manipulacją jest wykreowanie pogardliwego stereotypu Świadków Jehowy i sprytne przypisanie mi jego autorstwa. Jestem katolikiem, ale szanuję tych ludzi, chętnie rozmawiam z nimi o Bogu i życiu, często goszczę pod swoim dachem. I tak zeznałem w sądzie. Mam wśród Świadków Jehowy licznych przyjaciół i ani jednego wroga.

Lechg  Skierniewice 07.09.2015.r.

 

Otrzymują: 1.Sąd Rejonowy w Skierniewicach. 2 Prokurator Rejonowy w Skierniewicach. 3. Tygodnik ITS. 4. Tygodnik „Głos Skierniewic i okolicy”. 5. Skierniewicka Gazeta Podziemna. 6. Tygodnik „Twój Kurier Regionalny”. 7. Rada Miasta Skierniewice. 8. Parafia p.w.św. Jakuba Apostoła. 9. Parafia p.w. Miłosierdzia Bożego. 10. Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. 11. Parafia p.w.św. Józefa Oblubieńca NMP. 12. Parafia pw. Wniebowzięcia NMP. 13. Parafia p.w.św. Stanisława Biskupa Męczennika. 14. Skierniewiccy Posłowie.

 

lechg
O mnie lechg

Jan Paweł II obiecał, że Bóg nigdy nie obarczy nas ciężarami których nie będziemy w stanie unieść. Przyjmuję je i niosę zdziwiony, że jeszcze daję radę. Miesiąc temu, tydzień temu gdybym wiedział ile mi ich jeszcze przybędzie, nie uwierzyłbym że dam radę. Co będę myślał za tydzień? Ja bym raczej rozwinął myśl (obietnicę) JP2 twierdzeniem, że Bóg nigdy nie robi nam dowcipów, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Bóg ma wielkie poczucie humoru. Codziennie tego doświadczam. Niedawno na przykład postawił na mej drodze młodzieńca z biblią pod pachą, który zapytał czy jestem szczęśliwy? Szczęście? Dawno o nim nie myślałem. Tak Z pewnością jestem. Mimo wszystkie ciężary.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka